piątek, 14 października 2016

Udana metamorfoza

Kochana!


Tak, Ty doskonale wiesz, że piszę to właśnie do Ciebie. Wiedz, że jesteś pierwszą, tak wyjątkową osobą i błagam, by nikt nigdy Cię nie zastąpił. Bym nikogo lepszego nie znalazła. Wiem, że Twoje problemy to wierzchołek góry lodowej - może nie o wszystkich jeszcze wiem, a może przez te, o których mi mówiłaś, może być jeszcze gorzej. I nie musimy zdawać sobie z tego sprawy. NIE MUSIMY, bo możemy przejść przez to razem, nie gdybając "co by było gdyby..." i nie szukając końca tej góry, z jaką przyszło nam się zmierzyć. Wiedz, że odkąd się znamy, stałaś się częścią mojego życia. Już nigdy Twój los nie będzie mi obojętny i za to dziękuję Bogu. Wiesz dlaczego? Bo zamartwiam się czasem takimi bzdurami... a kiedy myślę o Twoich, różnorakich zmartwieniach, znajduję w sobie więcej siły, która może pomóc je rozwiązać i którą ja mogę wlać do Twojego wielkiego serducha.

Nigdy nie budź się z przekonaniem, że to będzie fatalny dzień. Każdy dzień jest darem. Codziennie masz robić jeden krok do przodu, rozwijać się, tworzyć, wzrastać, dokładać po jednej cegiełce do swojego szczęścia. Wiem, że Twoje cegiełki są ciężkie, ale zaufaj mi - to tylko pozory. Może próbujesz ułożyć wszystkie naraz w piramidę, ale ta burzy się, nie mogąc się utrzymać? Kiedy otwierasz oczy i spostrzegasz to coś - może ścianę, kubek, Twoją rękę - nie zamykaj ich. Zatrzymaj się. Co ta rzecz może Ci dzisiaj powiedzieć? Ściana to znak, że jesteś bezpieczna, masz dach nad głową, jest Ci ciepło i wygodnie. Kubek mógł zostawić ktoś, kto niedawno Cię odwiedził, dla kogo zrobiłaś kawę czy herbatę, z kim porozmawiałaś. A może to Ty zaspokoiłaś swoje pragnienie sięgając po niego? A co z Twoją ręką? Czy dzięki niej nie przytulisz dziś kogoś, nie pogodzisz się z kimś, nie pomachasz na pożegnanie?



Wstawaj i wierz, że wszystko się uda. Wiara czyni cuda. To takie banalne stwierdzenie, ale jakże prawdziwe. Czyż to nie my, ludzie, mamy dominować nad tym wszystkim wokół nas? Czyż to nie nam powierzono panowanie nad zwierzętami i roślinnością? A skoro tak, to dlaczego tak trudno pozbawić istnienia tych wszystkich czarnych myśli, które nieustannie krążą po Twojej głowie, tych wszelkich, negatywnych emocji, złych zamiarów? Czy na pewno my ich sami nie tworzymy, pozwalamy na to, by na dobre wpisały się w nasze życie? Każde życie jest najpierw uzależnione od życia tych, którzy nas prowadzą. Mowa tu o naszych Rodzicach i nie bez przyczyny to właśnie u tych, konkretnych osób znaleźliśmy schronienie. To oni pokazywali nam ścieżki, którymi powinniśmy dążyć, dawali wskazówki, nieraz przestrogi, pouczali, nagradzali. A to wszystko po to, by i w nas wykształciła się umiejętność karania i nagradzania samych siebie. Teraz to my przejęliśmy stery od naszych Rodziców, to głównie my podejmujemy decyzje wpływające na nasze życie. To ODPOWIEDZIALNOŚĆ, od której nie da się uciec, ale z którą można się zmierzyć, a co najlepsze - potrafi być naprawdę przyjemna!

Nieodłącznym elementem każdego ziemskiego życia jest budująca dzień za dniem rutyna. I wbrew pozorom nie musi wcale zamieniać naszej wędrówki w irytującą monotonność. Odpowiedz sobie na jedno pytanie: Czy to Ty jesteś przypisana tym w kółko powtarzającym się czynnościom, czy też one Tobie? Kluczowe jest nie tyle samo wykonanie jakiegoś zadania, ale podejście, które - za każdym razem pesymistyczne - jakie ma być wobec życia? O ile świat byłby piękniejszy, gdyby nasze zadania na jutro czy też na pojutrze były pewnego rodzaju misją, której wypełnienie sprawia nam radość? "Zadanie ukończone. Nagroda - odpoczynek". Nie czekaj, aż nagrodzi Cię los. Warto go czasem w tym wyręczyć. Czy posprzątanie pokoju to nie mniejsze ryzyko, że coś w nim zgubimy? Czy to nie przywrócenie jakiejś rzeczy odpowiedniego miejsca, zaprowadzenie porządku w naszym ulubionym kącie? I w końcu - czy to nie największe okazanie szacunku miejscu, które służy nam nieprzerwanie od kilkunastu lat? Podobnie jest ze szkołą. Chodzimy do niej nie tylko po to, by przeżyć niezapomniane chwile z przyjaciółmi, które być może już nigdy nie będą mogły powtórzyć się w innych okolicznościach, ale także by uszanować pracę wielu nauczycieli, którzy z myślą o nas i naszej edukacji przeszli studia, a poza tym opracowują różne notatki, wstają o wiele wcześniej niż my, a czasem po nocach poprawiają nasze prace. Takich przykładów można by podawać bez końca. Obowiązki to nie żadna kara. Powierzenie nam ich, np. przez drugą osobę może okazać się dużym wyróżnieniem poprzez docenienie naszych pozytywnych cech. Nie można zapomnieć o tym, że te, które otrzymujemy od kogoś innego, stawiają nas w wyjątkowej roli. Roli człowieka niosącego pomoc, wsparcie, dostrzegającego potrzeby bliźniego, a w końcu walczącego ze swoimi słabymi stronami, jaką niewątpliwie jest tak dobrze znane nam wszystkim lenistwo. Ile byśmy dali, żeby się go pozbyć!



Tak jak już pisałam, Twoją nagrodą za wykonane przez Ciebie obowiązki jest odpoczynek. To nie tylko czas na to, co kochasz, a o czym zapomniałaś, bądź do czego z różnych przyczyn nie możesz wrócić. To wspaniały moment na różnego rodzaju przemyślenia. Ale będą one zupełnie inne niż te dotychczasowe. Tu nie chodzi o to, by wracać się na start, w końcu jesteś w połowie drogi! Nic nie dadzą pytania "Dla kogo żyję?" "Czy jestem tu w ogóle potrzebna?". To wracanie się do przeszłości, a o niej możesz spokojnie zapomnieć. Nie trzymaj tak usilnie przy sobie wszystkich tych wspomnień, bo czasu, jak wiadomo, cofnąć się nie da. Nie wrócisz, nie naprawisz, nie przejdziesz czegoś drugi raz, tyle, że lepiej. To nie gra, to życie. Zaufaj mi, że o wiele lepsze jest spojrzenie w lustro i zadanie pytania "Co jeszcze mogę zrobić, żeby być lepsza, niż jestem teraz?" "Czego nauczył mnie dzisiejszy dzień?" "Co dobrego zrobię jutro dla siebie i innych?". Różnią się one od poprzednich tym, że są nacechowane pozytywnie, samo ich wypowiedzenie ma ogromną moc i siłę.
Kiedy przychodzi zmrok, naturalne jest to, że kładziesz się spać. Tak samo niech naturalne stanie się uświadomienie sobie, że o to z przykrością musisz pożegnać kolejne, niesamowite 24 godziny Twojego życia. Zasypiasz i nie wiesz, co będzie dalej. Tracisz kontrolę nad tym, co dzieje się z Tobą i wokół Ciebie. Wykorzystałaś swój czas, ale czy najlepiej, jak potrafiłaś? Czy dałaś z siebie wszystko? Swoje 100% możliwości?


Moja kochana przyjaciółko! Pragnę wyciągnąć Cię z tego wydobywającego z człowieka siłę i radość oceanu smutku. Tego dnia już nigdy nie będzie. Powtórzy się data, z wyjątkiem roku, ale nie TEN konkretny poniedziałek, czwartek czy sobota. Nadal chcesz marnować swój czas, którego koniec, dla Ciebie i dla każdego z nas jest dokładnie określony na to, by czarne myśli snuły się po Twojej głowie? Powiedz "DOSYĆ!". One już nie istnieją. One już Ci nigdy w niczym nie przeszkodzą. Zostały pokonane.
Jak widzisz, złu jest winny każdy człowiek, nawet nie będący tego świadom. Zamiast czekać na ostateczne zwycięstwo dobra nad złem, kiedy nie będzie można zrobić już ani jednego kroku do przodu, zacznij już dzisiaj zmieniać swoje życie. Jesteś warta wszystkiego co najlepsze i najpiękniejsze!!!



piątek, 24 czerwca 2016

Coś się kończy, a coś zaczyna...



Wszystko zmierza na tym świecie ku końcowi... Skończy się dobry humor, pieniądze, lato... Kończy się też czas, który czasami ucieka jak piasek przez palce. Mamy wrażenie, że raz jest go za mało, a raz za dużo, zapominając, że dla każdego z nas doba ma 24 godziny. I to od nas zależy, jak je wykorzystamy i czy zyskamy poczucie, że doceniliśmy każdą sekundę, minutę i godzinę. Dlaczego to właśnie dzisiaj postanowiłam na taką refleksję? Dzisiaj bowiem po raz ostatni weszłam do swojej szkoły jako jej uczennica. W chwilach, kiedy z czymś się zżyliśmy, do czegoś przyzwyczailiśmy, ciężko powstrzymać łzy. A dziś tylko one mogły wyrazić to, co czułam. Wiedziałam, że pomimo różnych zmartwień i kłopotów były to wspaniałe 3 lata spędzone z życzliwymi ludźmi i otwartymi na młodych - nauczycielami. Zdobyłam wiedzę, wzbogaciłam się o nowe, życiowe doświadczenia, poznałam co to tak naprawdę przyjaźń. Towarzyszyła mi radość, uśmiech, ciepło i dobra energia, a bez tego wszystkiego nie przeżyłabym tylu wspaniałych chwil. Dziś każdy szczery uścisk, uśmiech, łza spływająca po policzku czy miłe słowa od osób, z którymi być może już nigdy się nie zobaczę był cenniejszy niż wszystko inne. Można powiedzieć, że wszystko to przez ten czas doprowadziłam do szczęśliwego zakończenia. Do świadomości, że to, co najpiękniejsze, zawsze ze mną pozostanie. Tak jak krótka chwila spędzona z cudownym człowiekiem, promiennym, pełnym radości, życzliwości, pozytywnej energii, troski, ciepła, otwartym na drugiego człowieka i zawsze gotowym by okazać mu pomoc. Tym kimś jest ksiądz, który 2 lata temu rozpoczął w mojej szkole nauczanie religii. Takich ludzi naprawdę nam potrzeba... Potrafią nas wzmocnić lepiej, niż niejedno lekarstwo! To był wspaniały dowód na to, że nawet czas pożegnań potrafi budować we mnie ogromną wiarę i dawać siłę na kolejne czekające mnie w życiu etapy. Tuląc się do niego czy czując pocałunek w czoło nie umiałam powstrzymać się od okazania ogromnego wzruszenia. Pozwoliłam sobie na chwilę słabości, chociaż raz moje prawdziwe uczucia wyszły na jaw. Usłyszałam wtedy tak piękne słowa, jakich długo nie zapomnę. Każdemu życzę, by znalazła się w jego życiu chociaż jedna osoba, która w ten sposób doceni to, kim jest. To najsilniejsza motywacja, z jaką kiedykolwiek się spotkałam. I właśnie dlatego najważniejsze jest, żeby otaczać się tylko tymi, którzy coś wnoszą do naszego życia, nie zaś sieją w nim spustoszenie. Wytrwałości w wierze, nadziei na ponownie spotkanie, ciepłe wspominanie tak wyjątkowej osoby, by moje kolejne łzy były tylko łzami szczęścia - tego właśnie mi życzył, o to prosił i to obiecał. 
Jak widać, szkoła to nie tylko miejsce ciągłej nauki, ale zbiorowisko wyjątkowych momentów, które często możesz przeżyć tylko tam.



Na koniec myśl, która niewątpliwie dodaje mi dziś otuchy:  

Nie płacz, że coś się skończyło, tylko uśmiechaj się, że ci się to przytrafiło.
Gabriel Garcia Marquez


niedziela, 19 czerwca 2016

Zatrzymaj się! - chwila z cytatami ♥


Cześć!

W pierwszej odsłonie serii dotyczącej cytatów pragnę podzielić się z Wami moimi, autorskimi złotymi myślami. Powstały spontanicznie, pod wpływem natchnienia na napisanie czegoś w miarę krótkiego, co niewątpliwie pomoże mi w życiu - dziś, jutro czy za parę lat. Może i Tobie się przydadzą?





* Ludzie lubią się porównywać do tych, z którymi stykają się na co dzień. Przez to pojawiają się u nich kompleksy - bo za duże to albo za małe tamto albo też nie ma tego wcale. Idziemy "w górę", patrząc na ładniejszych, bogatszych i bystrzejszych, zamiast cieszyć się, że mamy tak naprawdę wszystko to, za czym inni płaczą.



* Chcesz się nauczyć tolerancyjności? Obserwuj ludzi w miejscu gdzie jest ich najwięcej. Po prostu zatrzymaj się i patrz na nich z uśmiechem na twarzy, nie zaś z pogardą i obrzydzeniem.



* Nie denerwuj się, kiedy coś Ci nie wychodzi. Pozwalasz wtedy zwyciężyć temu, czym Ty powinieneś władać, a los widocznie stwierdził, że możesz to zrobić o wiele lepiej.



* To przykre, że rzeczy, z którymi możemy spotkać się na co dzień i za każdym razem mijać, są dla nas zwyczajne i nie robią na nas żadnego wrażenia. Powinniśmy dziękować Bogu, że tak często możemy na nie spoglądać. Dlaczego nie widzimy w niebie, słońcu, powietrzu, roślinach i zwierzętach najpiękniejszego daru od Pana dla nas, ludzi? To jest tak piękne, magiczne i... boskie, że ciężko ubrać to w słowa!



* Warto poruszać temat problemów. Dzięki temu wiesz, że być może ktoś podjął pracę nad sobą, niż pozostał w tym samym miejscu. Nie wolno milczeć, trzeba mówić!



* Jeżeli Ty nie będziesz dobry, to nikt taki nie będzie. Jeżeli nie masz dobra w sobie dla innych, nie możesz oczekiwać go od reszty dla siebie. Ludzie dobra to ludzie zwycięstwa - ci, którzy niczego mi nie ofiarują nie są moim wzorem, ale ja staram się być nim dla nich udowadniając, ile jeszcze przed nimi drogi. Jeśli nie będziesz dobry, będą Ci to wypominać. Jeśli nie będziesz dobry, a świadomy tego, że tak właśnie jest, otrzymasz bolesny "zwrot" swoich uczynków.



* ZARYZYKUJ. Nic nie stracisz, a możesz wiele zyskać.



* Nie bierz dosłownie tego, co mówią i myślą o Tobie inni. Nigdy nie wiesz, czy ten ktoś faktycznie mówi prawdę i chce ci pomóc stać się lepszym czy po prostu pragnie ci zaszkodzić bijącą od niego fałszywością.



sobota, 18 czerwca 2016

Rozwiązywanie problemów łatwiejsze niż myślisz! nr 4


Bywam egoistką...



Egoizm ma w sobie każdy, w mniejszej lub większej ilości, w zależności od tego jak bardzo pozwala mu wejść w nasze życie. Jest wiec tak naprawdę wszędzie. I w pewnym sensie jest on dobry, pod warunkiem że cały czas mamy nad nim kontrolę. Główną rolę odgrywa tutaj Twoje "ja" i wszystko co z nim związane. Ta cecha działa na wszystkie Twoje zmysły wiążące się z przyjemnością, radością i zachwytem. Dbanie o siebie jest nie tyle przyjemne co bardzo potrzebne i tutaj każdy z nas jest egoistą, ponieważ skupiasz się na swoim ciele, a nie koleżanki czy kolegi. I to jest w pełni zrozumiałe. Karmisz siebie zamiast kogoś, bo Ty też potrzebujesz jeść, a gdybyś to pominęła, nie miałabyś nawet siły pomóc komuś innemu. Idziesz na zakupy, żeby kupić dla siebie ubrania i wiesz, że są tylko dla Ciebie, bo załóżmy wyrażają Twój niepowtarzalny styl. Przypomnij sobie jak mówiłaś, że z piękna jakie ma w sobie natura trzeba czerpać jak najwięcej niczym prawdziwy egoista. Kraść kawałek nieba czy promyk słońca i z nikim się nie dzielić, ale zabierać dla siebie największy skarb i napawać radością i energią, która aż z tego tryska! W takich formach egoizm jest dozwolony i konieczny - tak banalnie oczywisty, że nawet ciężko nam to określić jako "egoizm". A kiedy ta cecha zaczyna działać wyniszczająco? Wtedy gdy zaczynasz zachowywać się jak narcyz, swoją uwagę skupiasz tylko i wyłącznie na sobie, nie dostrzegasz potrzeb innych. Wiesz, że z tego rodzi się też samotność? Ludzie widząc, że nie można na Tobie polegać, bo widzisz tylko czubek własnego nosa, zaczynają się od Ciebie odsuwać. Ale masz w sobie wielką siłę, dzięki której - jeśli tylko zechcesz - możesz pokonać tą niebezpieczną cechę. A wiesz skąd ta siła? Dali Ci ją ludzie, którymi się otaczasz, którzy są z Tobą od Twoich narodzin, jak przyjaciele czy rodzina. Otrzymałaś ją również od Pana Boga, który Twoją duszę "powołał" do altruizmu i ofiarności. I choć zdajesz sobie sprawę, że z różnych powodów czasami widać to jak za mgłą, to tak właśnie jest. Dlatego właśnie ważne jest rozpoznanie do czego jesteśmy na tym świecie powołani i jaka jest tutaj nasza misja. Zauważyłaś, jakie czynniki wpływają na to, że często niezbyt chętnie się z kimś dzielisz lub wcale? Dzieje się tak, kiedy posiadanie "tego czegoś" współgra z zachwytem, wygodą czy luksusem. Kiedy wiesz, że oddanie jakiejś części "tego" drugiej osobie pozbawi Cię takich emocji (a kto by ich nie chciał?), odbierze tą radość. Masz przed sobą tylko jeden, niepoprawny obraz - dzielenie się z drugim pozbawione przyjemności. Chyba już wiesz dlaczego on wciąż siedzi w Twojej głowie... bo ludzi będących nie w porządku wobec Ciebie zazwyczaj pragniesz zostawić daleko w tyle i nie mieć z nimi nic do czynienia. Ale nikt nie jest idealny! I każdy z nas zawodzi. Ale to nie znaczy, że nie masz darzyć innych miłością. Nie widzieć w każdym człowieku wyjątkowej istoty stworzonej przez Boskiego Stwórcę. Wiesz, że to trudne, ale czegoś człowiek musi uczyć się przez całe życie



Co mam zrobić?



Przede wszystkim zacznij dostrzegać potrzeby innych. Czy konieczna okaże się szczera rozmowa czy zwykłe towarzystwo - bądź gotowa, by im to ofiarować. Kiedy zajmiesz się ich sprawami, przestaniesz myśleć tylko o sobie. Kochaj ludzi takich, jakimi są. Nie ma człowieka, który będzie spełniał wszystkie Twoje oczekiwania, bo każdy z nas jest inny i reprezentuje swoje wyjątkowe oblicze. Ale to jest właśnie sztuka życia, by dawać z siebie jak najwięcej bez względu na wszystko. Poza tym pamiętaj, że w każdym człowieku jest Chrystus i dopiero dostrzegając go w czyimś sercu możemy pokonać wszystkie negatywne myśli i emocje, które sprowadzają nas do egoizmu. Nie wstydź się okazać pomocy także tym, których nawet nie znasz, a często potrzebują jej bardziej niż np. rówieśnicy. Dzielenie się to ta sama kwestia. Czy nie lepiej pomnażać dobro, zamiast zachowywać je tylko dla siebie? Czy nie piękniej widzieć nie tylko swoje szczęście, ale i szczęście pozostałych? Pamiętaj - żyjesz wśród ludzi, dla ludzi i dzięki ludziom. Nie jesteś sama i nigdy nie będziesz. I powinnaś się z tego cieszyć! W końcu o samotności już była mowa. Każdy z nas potrzebuje wsparcia, a nigdy nie wiesz, kiedy Ty znajdziesz się w beznadziejnej sytuacji i nikt nie wyciągnie do Ciebie dłoni, bo być może dotknie ich to, jak Ty potraktowałaś ich. A karma wraca! Lepiej być wobec innych w porządku i nie mieć sobie nic do zarzucenia, niż później cierpieć przez swoje błędy, a nie raz tego doświadczyłaś. Wykorzystaj swoje powołanie, jakim jest bycie altruistą, a jeśli zacznie rządzić Tobą skąpstwo czy jakakolwiek inna cecha tego pokroju zastanów się, czy to, czego tak bardzo pragniesz nie jest o wiele bardziej potrzebne komuś innemu, kto nie dostał od życia tak wiele dobrego jak Ty. Zastanawiasz się co w przypadku, kiedy brakuje Ci sił na dalszą ofiarność, jeśli ktoś krzywdzi Cię swoim postępowaniem? Po prostu mu to uświadom. To będzie dobra wskazówka dla jego beznadziejnej wędrówki, a nuż nie będzie jeszcze za późno. A każdy z nas dostaje swoje osobiste lekcje od życia i nie ma w tym wyjątków, więc to, że teraz ktoś nie rozumie swoich błędów nie znaczy, że z czasem to się nie zmieni.


wtorek, 14 czerwca 2016

Rozwiązywanie problemów łatwiejsze niż myślisz! nr 3


Stres przeszkadza mi w codziennym życiu...



Znasz to, prawda? Towarzyszy Ci on codziennie, zazwyczaj już od momentu obudzenia się, nawet gdy spokojnie leżysz jeszcze w łóżku. Na pojawienie się go i to w tak szybkim czasie składa się Twoje pesymistyczne podejście do niektórych spraw - podejrzewasz, że się spóźnisz, że nie zdążysz kupić drożdżówki, że nie zrobisz podstawowych czynności, bez których nie wyjdziesz z domu. Nastawiasz siebie już z góry na niepowodzenie, a swój organizm na potężną dawkę niszczącego Cię stresu. A co za tym wszystkim idzie? Zamartwiasz się, denerwujesz (patrząc okiem obserwatora z całkiem błahych powodów), nie cieszysz niezwykłością każdego dnia, nie jesz śniadań, a przecież bez nich nie można go dobrze zacząć! Cały proces jest niczym łańcuch - powstają kolejne etapy wyraźnie negatywnego działania stresu, bowiem być może tego nie zauważasz albo uświadomiłaś to sobie dopiero teraz, ale swoje samopoczucie, najgorsze z możliwych już z samego rana, przekładasz również na otoczenie. Nerwowe reakcje, szczególnie w stronę Rodziców, prowadzą do częstych konfliktów w Waszych kontaktach. Znajome, prawda? Masz tendencję do szukania ich win, kiedy nie mniejsze są po Twojej stronie. A to wszystko przez złe nastawienie do i tak kruchego życia, do którego nie powinno podchodzić się zbyt poważnie, ale zdecydowanie wziąć policzone na tym świecie lata w swoje ręce. Pozwól sobie na większy dystans! Stres, jak wiadomo, w większych ilościach nigdy nie wpływa pozytywnie na logiczne decyzje, rozwiązywanie problemów, a to nieodłączny element naszej ziemskiej wędrówki. Zabiera radość z życia, a ciągnie się za nim wiele negatywnych emocji, którym otwierasz drzwi - strach, złość, rozpacz, bezradność. Czy tak właśnie musi być? Czy tego właśnie chcesz? Spójrz, jak stres sieje w Tobie spustoszenie. Niszczy Cię od wewnątrz i od zewnątrz, wpływa na to, co kochasz, nad czym chcesz pracować, na to, co sprawi, że poczujesz się szczęśliwa, a Ty mu na to pozwalasz! Wiesz jak to się nazywa? Poddanie się bez walki. Walczyłaś? Nie. Więc czas najwyższy!



Co powinnam zrobić?


Koniecznie musisz podjąć walkę w celu nie tyle pozbycia się stresu, ponieważ jest to niemożliwe, co wyeliminowania z życia tej ogromnej dawki, na jaką pozwalasz każdego niemal dnia. Jeżeli Ci to pomoże, weź czystą kartkę papieru i zapisz na niej wszystkie wydarzenia, nawet te najbanalniejsze i te, z którymi spotykasz się na co dzień (może tutaj jest "pies pogrzebany"?), aktualne problemy, zmartwienia, które Cię o niego przyprawiają. Nie pozwól, by Tobą rządził, bowiem to Ty masz rządzić nim i właśnie do tego dążysz. Zastanów się nad pomyślnym rozwiązaniem danej kwestii, by zrobić to, czego naprawdę chcesz, nie cofając swoich ruchów z powodu stresu. A stres to nic innego jak pewna obronna reakcja organizmu i całej Ciebie przed jakimś niebezpieczeństwem, zagrożeniem. A czy naprawdę tak jest? Czy możesz obawiać się ustnej odpowiedzi, na którą jesteś perfekcyjnie nauczona? Czy możesz bać się rozmowy z przyjaciółką kiedy wiesz, że idziesz się z nią godzić, a dzięki zaufaniu, jakim ją darzysz masz pewność, że nie kierowała nią złośliwość? Widzisz ten mechanizm? Obawiasz się tego, co czeka Cię na jutrzejszych zajęciach z matematyki, chociaż się uczyłaś, nie pierwszy raz będziesz musiała być może zmierzyć się z niezapowiedzianą kartkówką, a poza tym powinnaś w siebie cały czas wierzyć! I to jest podstawa! Tak, bez wiary nie ma niczego, to prawda. Pamiętaj też o wszystkich dobrodziejstwach, które znajdą się wszędzie, tylko my lubimy otaczać sie negatywnymi myślami, bowiem przychodzą one najszybciej. Kartkówka sprawdzi Twoją wiedzę, dzięki niej dowiesz się, czy materiał został przez Ciebie opanowany, czy też powinnaś jeszcze do niego wrócić, szczera rozmowa o problemach zrzuci z Ciebie poczucie zamknięcia, da ulgę, pomoże je rozwiązać dzięki ofiarowywanej pomocy z drugiej strony. Bądź czujna, kiedy działania stresu w Twoim życiu zdecydowanie przekraczają pewną granicę. Brak dostarczonego pokarmu z rana pozbawia Cię cennych substancji do prawidłowego rozwoju czy dobrego samopoczucia i chyba doskonale wiesz, jakie stoją za tym coraz to gorsze następstwa. Tak więc jak widzisz: STRES powstaje na wskutek strachu pojawiającego się w Twojej głowie przed ewentualną porażką, którą z góry zakładasz. Strach odbiera radość, racjonalne myślenie, a co za tym idzie? Szereg problemów, które właśnie z tego się biorą. Zawsze zastanawiaj się, czy rzecz, którą się przejmujesz, naprawdę jest tego warta. Pamiętaj, że chodzi tutaj również o Twoje zdrowie! Otaczaj się ludźmi, którym ufasz, szukaj najlepszych rozwiązań, idź przed siebie z podniesioną głową, otwórz się na nowości, szukaj, odkrywaj, rozwijaj się, twórz i dawaj z siebie wszystko dla lepszego ja i dla innych!


niedziela, 12 czerwca 2016

#ripchristina




W sobotę rano, tj. 11. czerwca 2016 r. odeszła od nas Christina Grimmie. Informacja o jej śmierci bardzo mną wstrząsnęła, zresztą... doskonale wiem, że nie tylko mnie. Serce pęka na myśl o tym, co przeżywa aktualnie jej Rodzina i przyjaciele. Szczęście w nieszczęściu, podczas całej zamieszki był z nią jej brat Mark, który zresztą stał się w oczach internautów, policji i Rodziny bohaterem, bowiem obronił zgromadzonych na koncercie, tj. jakieś 100-120 osób łapiąc mordercę 22-letniej gwiazdy. Zidentyfikowany już, Kevin James Loibl popełnił samobójstwo, być może ze strachu przed czekającymi go konsekwencjami. Podejrzewa się, że był jej psychofanem. Grimmie została poważnie ranna po kilku celnych strzałach w głowę i od razu przewieziona do szpitala. Po paru godzinach zmarła, gdyż nie dało się jej uratować. W Internecie posypała się fala hashtagów #ripchristina czy #prayforchristina, na portalach społecznościowych i popularnych aplikacjach pojawiło się wiele zdjęć z wizerunkiem dziewczyny. Swój ogromny żal po stracie młodej gwiazdy okazali również: Adam Levine (jej trener w "The Voice"), Demi Lovato, Nick Jonas, Selena Gomez, Sam Behymer (w programie "The Voice" wystąpiła w duecie z Grimmie śpiewając piosenkę "Counting Stars"), Before You Exit (zespół występujący przed jej koncertem), oczywiście brat Mark i najlepsza przyjaciółka, która pojawiła się na wielu filmach oraz zdjęciach Christiny - Sarah Happlesful.
Pierwszy raz talent Grimmie mogliśmy zaobserwować w serwisie Youtube, gdzie chętnie wstawiała swoje covery popularnych piosenek. Zainspirowała wielu, zafascynowała swoim niewiarygodnie pięknym głosem. Po paru latach postanowiła wziąć udział w programie "The Voice", gdzie zajęła 3. miejsce. Oprócz coverów, zaczęła tworzyć własną muzykę. Młoda, zdolna, piękna, u początku swojej kariery, z głową pełną marzeń, pomysłów na życie, głęboko wierząca w Boga... Jeden, nierozważny ruch spowodowany ludzką głupotą pozbawia kogoś tak pięknego daru, jakim jest życie, odbiera wszystko w przeciągu chwili, pozostawia nigdy nie gojącą się ranę w sercach nawet milionów osób...

To nie pierwszy przypadek obrazujący okrucieństwo w miejscach, w których najmniej byśmy się go spodziewali. W końcu idziemy na koncert po to, żeby dobrze się bawić, a nie uciekać przed bronią.



*** znaczy to mniej więcej tyle co "Czasami Bóg pozwala by straszne rzeczy wydarzyły się w Twoim życiu i nie wiesz dlaczego. Ale to nie znaczy, że należy przestać Mu ufać".











czwartek, 9 czerwca 2016

Rozwiązywanie problemów łatwiejsze niż myślisz! nr 2


Czuję, że oddaliłam się od Boga...



Wiesz, że tego pragniesz. I to bardzo mocno. Potrzebujesz Boga nawet (albo szczególnie) wtedy, gdy o tym nie myślisz. Gdy niby jesteś świadoma, ale nie przypominasz sobie w danym momencie, że bez Niego nie zrobiłabyś nawet najprostszej rzeczy – nie zjadłabyś obiadu, nie bawiłabyś się z kotem, nie chodziła do szkoły czy nawet nie oddychała. Warto dziękować Mu za nawet najmniejszy gest, uśmiech, ludzką życzliwość, za to, że żyjesz, poruszasz się, mówisz, masz obie nogi i obie ręce, myślisz normalnie i nie masz większych zmartwień. Bo tak przecież jest. Pomyśl o tych wszystkich osobach na ziemi, które borykają się z różnymi problemami, a Ciebie one nigdy nie dotknęły. I wyobraź sobie teraz, że są i tacy, którzy muszą je znosić, długo z nimi walczyć, ale nadal wierzą w Boga, ufają Jego Miłosierdziu i wierzą, że dzięki Niemu kiedyś wszystko dobiegnie końca i ich życie trafi na polanę spokoju i radości. Spróbuj o tym pomyśleć, chociaż przez chwilę. Pomyśl, ile ludzi jest prześladowanych przez wiarę, mordowanych, chociaż każdy powinien mieć prawo do swoich poglądów, opinii i wyznań. Przypomnij sobie, ile razy Chrystus podał Ci rękę, kiedy wpadłaś w tarapaty, zazwyczaj z nieprzemyślanych, zbyt pochopnych decyzji bądź innych czynników. Dziękowałaś mu za to, bo wiedziałaś, że tylko On mógł tak naprawdę wszystko doprowadzić do szczęśliwego rozwiązania. Ale potem szybko o tym zapominałaś, niedługo traktując to jak „było minęło”. A czy to nie cudowne, że Twój Tata ciągle nad Tobą czuwa, tam, na górze, chociaż go nie widzisz? Że cały czas masz przy sobie opiekuna, do którego możesz zwrócić się o pomoc jak do najlepszego przyjaciela, zwierzyć się Mu, podarować uśmiech. To Twój Tata, który daje Ci całego siebie. Pomyśl, że jest tylko na Twoją "wyłączność", że możesz spędzić z nim każdą godzinę, minutę i sekundę. Bo tak właśnie jest! On tylko czeka, aż się do niego odezwiesz, tęskni za swoją najukochańszą córką! Powiadasz, że nudzi Cię klepanie ciągle tych samych modlitw. Nie musisz tego robić! Najpierw odkryj to, co najpiękniejsze w wierze w Jedynego Boga, a kiedy ona stanie się silna, tak silna, że będziesz z siebie dumna, wtedy poczujesz, że taka forma modlitwy, którą znasz na pamięć wcale nie nudzi, ale wzbogaca Twoje wciąż zbłąkane serce. Masz ogromne chęci, one leżą w głębi Ciebie, przykryte innymi sprawami, ale przyznasz, że także lenistwem. Masz pewnie wrażenie, że połowa Ciebie chce zmiany, a druga połowa ją odrzuca, tak więc wszystko się równoważy i stoisz w miejscu. Ale co dalej? Czy jesteś gotowa wypłynąć w ocean wiary?



Co mogę zrobić?



Aby odpowiedzieć na to pytanie, musisz wiedzieć, jakich oczekujesz rezultatów po takiej "metamorfozie". To, co niewątpliwie pragniesz uzyskać, to zbliżenie się do Boga, całkowite oddanie się Jemu, pełne zaufanie, powierzenie spraw, na które on ma zdecydowanie większy wpływ niż Ty i zostawienie przez to zmartwień daleko w tyle, bo wiesz, że są w dobrych rękach [boskich rękach :)]. To również uzdrawiająca rozmowa na każdy temat i o każdej porze. Tak, w Twojej głowie pojawiła się właśnie myśl "ale przecież to monolog". Niebawem takie stwierdzenie odejdzie w cień :) Dzięki tej zmianie, jaką masz zamiar dokonać, przezwyciężasz też w pewnym sensie swoje gorsze strony, a mianowicie lenistwo. Jesteś osobą, która nie potrafi zbytnio kierować się tym, by zło przezwyciężyć dobrem. Podziwiasz tych, którzy wcielili to w swoje życie. I tak prawie zawsze, gdy ktoś postępuje wobec ciebie nie w porządku, nie masz ochoty okazywać mu jakiejkolwiek pomocy. A teraz zajrzyj do środka... Za każdą osobą tak naprawdę stoi Chrystus. To on stworzył i Ciebie i ją. Przecież gdyby każdy postępował tak jak ty, to światem rządziłoby tylko i wyłącznie zło. To trudne zadanie i nie każdy potrafi mu podołać, tym bardziej gdy odniesiesz w tym kierunku swój pierwszy "sukces", powinnaś być z siebie naprawdę dumna. Zawsze, gdy pomyślisz "nie mam ochoty jej pomagać, kiedy ona mnie tak traktuje" pamiętaj, że wady to tylko dodatek, bo bez nich życie byłoby zbyt słodkie. Spróbuj dostrzec w tej osobie jej zalety, dobre cechy odróżniające ją od innych, wysnuj refleksje na temat tego, jakie wspaniałe Dzieło stworzył Bóg. I nawet, jeśli nie bardzo masz ochotę na ofiarowanie jej pomocy, pomyśl, że to wszystko jest zapamiętane tam na górze. I czynisz to na chwałę Pana, bo po to zostaliśmy stworzeni, by nieść dobro. Wyróżnij się!

* Zacznij się modlić za coś, na czym naprawdę ci zależy. Wydaję mi się, że to na pewno będzie gnębiąca cię sprawa związana z twoimi przyjaciółmi. Oddaj ją Panu i całym sercem proś o szczęśliwe rozwiązanie. Pomyśl też o swojej Rodzinie, o zdrowiu najbliższych, o ich osobistych zmartwieniach, ale także o tych, którzy już odeszli i za którymi tak bardzo tęsknisz. Przecież wiesz, że są tacy...

* Pójdź na mszę. Przecież od dawna tego chcesz. Nie jesteś do końca [a może wcale] otwarta na działanie Chrystusa podczas Eucharystii, kiedy co niedzielę idziesz z Rodziną w to samo miejsce. Masz wtedy poczucie, że po prostu to "odbębniasz", żebyś nie odczuwała wyrzutów sumienia i by twoja niechęć nie przerodziła się w kłótnię. Wybierz kościół, do którego będziesz chciała się udać, godzinę, ubierz się ładnie. Poczuj, że twój ukochany Tata wzywa właśnie Ciebie na to wspaniałe spotkanie!

* Zacznij pomagać innym, nawet jeśli z różnych powodów nie masz na to ochoty. Spójrz na to okiem obserwatora - może coś zabiera zbyt wiele twojego czasu, a nie powinno? Może chcesz pomóc, doskonale rozumiesz czyjeś potrzeby, ale odrzucasz taki głos? A może ktoś właśnie cię zranił,. a ty, w sposób zazwyczaj naturalny dla reszty społeczeństwa, chcesz mu to odwzajemnić? Uwierz, że jeśli chcesz komuś dać nauczkę, to nie w taki sposób. Od tego jest szczera rozmowa, a "wet za wet" może tylko pogłębić konflikt. I jeszcze jedna ważna uwaga. Nie wstydź się kroków w stronę nieznajomych, bo jeśli działają one na czyjąś korzyść [a więc okazujesz pomoc], to raczej nigdy nie spotkasz się z nieprzyjemnym wzrokiem czy uwagą. To tak trochę na marginesie, bo taka nieśmiałość, która w tobie "siedzi", zabija to dobro, którym z kolei powinnaś emanować.

* Rozmawiaj z Bogiem. Zwierzaj mu się z tego, co sprawiło, że dziś się uśmiechnęłaś lub płakałaś. On chce tego słuchać! Pokaż mu swoją radość lub smutek - zrobi ci się lżej na sercu i poczujesz, że te wszystkie sprawy trafiły w naprawdę dobre ręce.

* Nie wstydź się prawdziwych znaków wiary. To chyba to, z czym naprawdę musisz się zmierzyć. Pokaż innym, że do niej należysz!


* I na koniec: dziękuj za wszystko, co spotkało Cię w ciągu dnia. Czy było to spotkanie ze znajomym, "dzień dobry" od czy do sąsiada albo też promyk słońca, ciepłe powietrze, zachód słońca, soczyście zielona trawa czy kolorowe kwiaty, a może i pochmurne niebo czy też deszcz - za wszystko bądź wdzięczna! Bo gdyby nie On, nie miałabyś niczego!!!

I jeszcze taka myśl na koniec, ode mnie :)
"Gdybyś dostał sznur, który zaprowadzi cię do nieba, zapewne trzymałbyś go tak długo, jak będzie trzeba, nawet jeśli miałbyś już trochę dość. A teraz pomyśl sobie, że ten sznur to Twoje życie." - by sunseadream